27 cze 2010

Wakacje w Nevadzie i Arizonie

Lotnisko w Las Vegas jest jak kasyno. Jednoręczni bandyci całymi szeregami już od wyjścia z bramy, w holu głównym i przy odbiorze walizek. Mają nawet ogólno dostępny internet, gra muzyka zmieszana z reklamami i ogólnie lostnisko jest bardzo przyjemne.

Wynająłem Chryslera, którym bardzo szybko się zgubiłem w Las Vegas. Dobrze, że był środek nocy i nie musiałem jechać przez centrum. Wkrótce zatrzymała mnie policja. Gdy zobaczyłem ich migające syreny zaraz za mną to byłem bardzo wystraszony. Już się zastanawiałem ile kosztuje mandat w USA i co źle zrobiłem. Okazało się jednak, że wyczuli, że zabłądziłem i zatrzymali mnie bo niepotrzebnie wjeżdzałem w ślepą ulicę ...

Po przygodzie z Policją ruszyłem w kierunku Tamy Hoovera. Szybko się przyzwyczaiłem do automatycznej skrzyni biegów i amerykańskich oznaczeń. Przed tamą zatrzymałem się na zrobienie nocnych zdjęć jeziora. Przy wjeździe mój samochód został pobieżnie skontrolowany, po czym przejechałem tamę i zrobiłem jej zdjęcia z drugiej strony. Potem ruszyłem przez pustynie. Jazda samochodem przez Stany to rewelacyjne przeżycie. Ze względu na przesunięcie czasowe nie miałem większych problemów z jechaniem całą noc z niewielkimi postojami. O brzasku zobaczyłem miniaturową kapliczkę z napisem :"Rest and pray". Chciałem się przy niej zdrzemnąć, ale nie mogłem zasnąć, a zaczęło się robić gorąco w wyłączonym samochodzie.

Trochę później skreciłem na drogę 66 i jechałem wzdłuż Wielkiego Kanionu obserwując różne górki po bokach. Wyprzedziła mnie grupka motocyklistów, przy drogach są takie motele z parkingami i w ogóle wszysko jak na filmach. :) Zatrzymałem się na poranną kawę w środku 66, jakiś taki mini kurort. Wspaniały kraj. Kupuje się kawę za niecałe 2$ i ciągle kelnerka podchodzi i jej dolewa, gdy ja korzystam z ich internetu.

Pozdrawiam

Samuel

Brak komentarzy: