27 mar 2008

Gra w Anglii

Nie mogę się doczekać przeprowadzki na stałe do Krakowa. To znaczy na stałe jak na mój nomadyczny tryb życia. Gra z Angielkami jest dla Polaka trudna. Ze względów społecznych zaczyna się na bardzo niskim poziomie wartości. Często poziom ten jest tak niski, że trudno nawet wstępnie zahaczyć. Rozmawiałem na ten temat z innymi ludźmi i wiele wydaje się potwierdzać tą tezę. Polacy są gnojeni w prasie, wytykani jako jedna z najniższych warstw społecznych, czasami wręcz jako plaga. Do tego mimo pozorów tolerancyjności prawa i oficjalnych ustaleń lata imperializmu nie poszły na marne. Dla Anglika niepodważalnie najlepszym narodem na świecie jest naród Angielski, i nie mówimy tu o nacjonalistach, tylko o przekonaniach przeciętnego obywatela. Bycie obcokrajowcem jest podejrzane, żartowanie z obcokrajowców jest zabawne i wcale nie jest uważane za niegrzeczne, jeśli nie robi się tego w telewizji lub na jakiś przemówieniach. W takich warunkach pojawia się na każdej kobiecie presja, jeśli pokazuje się ona publicznie z obcokrajowcem. Dla kobiet takie czynniki są bardzo ważne. Do tego Polacy są w oczywisty sposób znani jako osoby statystycznie uboższe niż Anglicy. Tak więc jeśli mieszkacie w Anglii grajcie z obcokrajowcami. Jeśli myślicie o przeprowadzeniu się do Anglii to jedźcie do Irlandii lub Szkocji. W Anglii dużo trudniej złapać kontakt wzrokowy. Nie wiem czy to norma społeczna, ale w moim przypadku widzę kardynalną różnicę z Krakowem, gdzie w ciągu 10 minutowego spaceru łapię intensywny kontakt wzrokowy z około pięcioma atrakcyjnymi kobietami.

Kolejnym zagadnieniem jest to, że Angielski, którego uczy się w polskich szkołach to język arystokracji z okresu międzywojennego. Innego języka używam na uniwersytecie, a jeszcze innego używa się w klubach. Głośność muzyki też nie pomaga. Dlatego night game w Anglii dla Polaka to przede wszystkim gra niewerbalna, często na parkiecie. W trakcie day game ciężko o ciekawe cele podrywu. Niektóre Angielki są ekstremalnie atrakcyjne, ale niestety dużo większy procent niż w Polsce po prostu do niczego się nie nadaje.

Jakość mojej gry w Anglii jest gorsza niż w Krakowie biorąc pod uwagę chyba każdy możliwy sposób porównania. Cofam się w rozwoju, a każda wizyta w Krakowie jest gwałtownym skokiem umiejętności, który daje kopa na pewien czas pobytu w Anglii.

Brak komentarzy: